Istnieje wiele wstydliwych chorób, o które boimy się zapytać. Znacznie ograniczają one jednak nasze funkcjonowanie i negatywnie wpływają na nasz komfort. Takim schorzeniem jest m.in. pęcherz nadaktywny.

Prof. zw. dr hab. n. med. Piotr L. Chłosta, FEBU, FRCS (Glasg)
Katedra i Klinika Urologii Collegium Medicum, Uniwersytet Jagielloński w Krakowie
Nietrzymanie moczu bez wątpienia można zaliczyć do dolegliwości wstydliwych. Jak ono wpływa na pacjenta? Czy ma to przełożenie na jego życie społeczne?
Bezwzględnie tak. Stopień nasilenia dolegliwości związanych z pęcherzem nadaktywnym i pojawieniem się niekontrolowanych skurczów niezależnych od woli pacjenta powoduje znaczne obniżenie jakości życia. Najbardziej kłopotliwe jest nietrzymanie moczu z parcia. Powoduje to stygmatyzację pacjentów w trzech kręgach – ekonomicznym, psychospołecznym i zdrowotnym. Ekonomicznym, ponieważ wymaga nakładu finansowego w celu zakupu środków higienicznych. Psychospołecznym – ogranicza życie społeczne z powodu częstych wizyt w toalecie i mimowolnego gubienia moczu. Wstyd sprawia, że osoba ta czuje się wyizolowana społecznie. Zdrowotna kwestia jest związana z wilgocią w miejscach intymnych, co doprowadza do częstych infekcji, występowania zmian na skórze w tych okolicach.
Jak częstą dolegliwością jest nietrzymanie moczu, jeśli chodzi o epidemiologię?
Dotyczy ona 20 proc. kobiet i 30 proc. mężczyzn w starszym wieku, zatem są to miliony. Jest to niezwykle częsty i poważny problem. U kobiet zazwyczaj jest to nadaktywność idiopatyczna, u mężczyzn zaś związana z obecnością przeszkody podpęcherzowej, m.in. w wyniku rozrostu gruczołu krokowego.
Na jakie objawy należy szczególnie zwrócić uwagę?
Przede wszystkim na niekontrolowane upuszczanie moczu, a także częste, gwałtowne parcie na pęcherz. U podstaw tego problemu nie leży wyłącznie częstomocz dzienny (6-8 wizyt w toalecie), ale również nykturia, czyli konieczność wstawania w nocy, by oddać mocz (ponad 3 razy).
Niektóre schorzenia są przez pacjentów bagatelizowane, ponieważ nie zagrażają bezpośrednio życiu. Jak obecnie wygląda ścieżka diagnostyczna?
Zarówno specjalista, jak i lekarz pierwszego kontaktu mogą zidentyfikować zaburzenia na podstawie dokładnego wywiadu i wdrożyć terapię poprawiającą jakość życia pacjenta. Nadaktywność pęcherza może być jednak wynikiem dużo gorszych chorób, np. być symptomem choroby nowotworowej, dlatego nie można go lekceważyć. Jeśli rozpoznaje się u siebie objawy, to nie należy zwlekać, a bezzwłocznie skontaktować się z lekarzem.
Jak wygląda ścieżka terapeutyczna pęcherza nadaktywnego?
Zwykle rozpoczyna się odpowiednią dietą oraz ćwiczeniami, a następnie jest wprowadzana terapia farmakologiczna. Jeżeli objawy nie są nasilone, zaleca się unikanie spożywania produktów moczopędnych i redukcję wagi ciała, jeśli pacjent ma nadwagę. Poleca się ćwiczenia polegające na treningu mięśni dna miednicy. Natomiast jeśli to nie przynosi rezultatów, musimy wprowadzić wspomnianą farmakoterapię. Leki z grupy antycholinergicznej blokują receptory znajdujące się w pęcherzu, co w rezultacie sprawia, że jego pojemność staje się większa. Niestety duża część tych leków ma działanie niepożądane (demencja, a nawet depresja). Na szczęście te nowej generacji, takie jak np. solifenacyna, nie wpływają na funkcje poznawcze, dlatego mogą być stosowane u osób w starszym wieku. Co ciekawe, oprócz leczenia farmakologicznego czasem poleca się pacjentom nawet psychoterapię.
