Skip to main content
Home » Onkologia » Pacjentów trzeba dobrze przygotować do nowoczesnych terapii w raku prostaty
Onkologia

Pacjentów trzeba dobrze przygotować do nowoczesnych terapii w raku prostaty

Dr hab. n. med. Sebastian Szmit

Prof. CMKP, kierownik Zakładu Kardioonkologii CMKP w Instytucie Hematologii i Transfuzjologii, współautor pierwszych historycznych wytycznych Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego (European Society of Cardiology) dedykowanych kardio-onkologii

W leczeniu raka prostaty lekarze na standardowo stosowaną deprywację androgenową mogą nakładać nowoczesne leczenie hormonalne. Terapia nie pozostaje obojętna dla układu krążenia. Ryzyko sercowo-naczyniowe można jednak skutecznie minimalizować.


Jakie nowe opcje terapeutyczne w leczeniu raka prostaty mają obecnie do dyspozycji lekarze?

Mamy tak zwaną nowoczesną hormonoterapię – dostępne są w niej cztery leki. Nakładamy tę terapię na wcześniejszą deprywację androgenową (ADT), powinnismy jednak dobrać odpowiednią terapię do pacjenta, czyli personalizować ją w raku prostaty. Dostępność do leczenia mamy bardzo dobrą i onkolodzy to chwalą.

Jakie kryteria decydują o doborze hormonoterapii i jakie znaczenie mają w tym choroby współistniejące?

Podstawowe kryteria to zaawansowanie choroby nowotworowej, zapisy rejestracyjne i zapisy w programach lekowych w Polsce. Patrzymy też na to, jak intensywne ma być to leczenie. Dyskutujemy tu o opcjach takich jak triplet czy dublet terapii. Polega to na tym, że na ADT, jako pierwszą linię leczenia, nakładamy kolejne możliwości terapeutyczne. Tripletem jest złożenie ADT z chemioterapią i nowoczesną hormonoterapią. Dubletem jest zaś złożenie ADT z którymś z nowych dostępnych leków hormonalnych. Pacjenci z rakiem prostaty to z reguły starsi mężczyźni. Wiadomo, że wiek jest nie tylko czynnikiem ryzyka zachorowania na nowotwory, ale i na różne choroby internistyczne w tym kardiologiczne. Chodzi przede wszystkim o miażdżycę. Terapię hormonalną, która wpływa bezpośrednio na układ sercowo-naczyniowy, musimy dopasować do wydolności układu sercowo-naczyniowego. Personalizacja postępowania jest więc niezbędna.

A jak terapia deprywacji androgenowej (ADT) wpływa na układ sercowo-naczyniowy?

W deprywacji androgenowej, poza chirurgicznym usunięciem jąder, które jest oczywiście niechętnie rozważane przez mężczyzn, mamy do wyboru opcje farmakologiczne. Są dwie główne grupy leków do wyboru: agoniści gonadoliberyny (GnRH) albo antagoniści GnRH. Między tymi lekami jest subtelna różnica. Agonista GnRH na początku leczenia aktywuje przysadkę mózgową do większej produkcji takich hormonów jak luteinizujący oraz FSH to w efekcie powoduje zahamowanie produckji testosteronu. Ale trzeba pamietać że hormon FSH, który na poczatku pojawia się w nadmiarze jest bardzo istotny dla śródbłonka naczyń tętniczych. Jeśli ktoś ma blaszkę miażdżycową, która jest podatna na uszkodzenia, to początkowy wyrzut FSH doprowadza do jej pęknięcia. Dochodzi wtedy albo do ostrego zespołu wieńcowego, jeśli pęknięcie zachodzi w tętnicy wieńcowej, albo do udaru mózgu, jeśli to będzie w obrębie naczyń mózgowych. Antagoniści blokują wydzielanie hormonów już na poziomie przysadki i w ten sposób unika się negatywnego ich oddziaływania na śródbłonek naczyń. Ryzyko zdarzeń wieńcowych czy naczyniowo-mózgowych jest prawie dwukrotnie wyższe po zastosowaniu agonistów GnRH.

W jaki sposób można zminimalizować ryzyko powikłań kardiologicznych u pacjentów poddawanych ADT?

Jeśli optymalnie kontrolujemy wszystkie czynniki ryzyka związane z miażdżycą, takie jak nadciśnienie tętnicze, hipercholesterolemia, cukrzyca czy w ogóle zaburzenia gospodarki węglowodanowej takie jak insulinooporność, a także nakłaniamy chorych do aktywności fizycznej, to znamiennie redukujemy to ryzyko. To ważne również dlatego, że u części pacjentów wcześniej czy później będzie trzeba zastosować dodatkowo nowoczesną hormonoterapię, o której wcześniej wspomniałem, a która prowadzi m.in. do wzrostu ciśnienia tętniczego.

Next article
Home » Onkologia » Pacjentów trzeba dobrze przygotować do nowoczesnych terapii w raku prostaty
onkologia

Rola diagnostyki molekularnej w prawidłowej ścieżce pacjenta z rakiem płuca

Prof. dr hab. n. med. Joanna Chorostowska-Wynimko

Kierownik Zakładu Genetyki i Immunologii Klinicznej, Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie

Diagnostyka raka płuca i kwalifikacja chorego do właściwej metody leczenia wymaga zaangażowania lekarzy wielu specjalności. Wynika to z samego charakteru nowotworu płuc, który jest chorobą nieheterogenną. Raka płuca najczęściej rozpoznawany jest już w stadium zaawansowanym, często obejmuje nie tylko płuco, ale także inne narządy.

Aby prawidłowo dobrać odpowiednią dla chorego metodę leczenia musimy dysponować kompletem badań diagnostycznych, na podstawie których jesteśmy w stanie określić dokładny typ nowotworu oraz jego stopień zaawansowanie. Bardzo istotna w doborze metody leczenia jest także informacja o ogólnym stanie zdrowia pacjenta (rozpoznanie innych chorób przewlekłych) – to determinuje możliwość podjęcia leczenia radykalnego (operacyjnego). Należy podkreślić, że niektóre metody leczenia, np. leczenie radykalne u części pacjentów nie może być przeprowadzone. Wynika to najczęściej ze złego stanu ogólnego pacjenta, a nie z braku dostępu do metod leczenia, które chcielibyśmy zastosować. U pacjentów z chorobami układu krążenia leczenie operacyjne mogłoby doprowadzić nawet do śmierci.

Kwalifikując pacjenta do leczenia musimy wiedzieć także, czy mamy do czynienia z nowotworem rozsianym na inne narządu – w takim przypadku należy określić jakie narządy obejmuje proces chorobowy.

Dlatego w prawidłowej diagnostyce, a także w doborze metody leczenia kluczowa jest rola zespołu dyscyplinarnego, który na podstawie przeprowadzonych badań jest w stanie określić jaka terapia, w przypadku danego pacjenta będzie najkorzystniejsza. Każdy pacjent powinien w tym momencie być traktowany indywidualnie, a terapię musi być dopasowana nie tylko do jego potrzeb, ale przede wszystkim do możliwości organizmu.

Również na etapie podejmowania decyzji o zastosowaniu innego rodzaju leczenia (nieoperacyjnego) podejście interdyscyplinarne jest bardzo ważne. Biorąc na przykład pod uwagę nowoczesne terapie molekularne, rola dyskusji specjalistów wielu dziedzin jest niezwykle ważna, już na etapie interpretacji wyników badań molekularnych.

W Polsce posługujemy się metodami diagnostyki, które pozwalają nam określić konkretne mutacje, jednak postęp w medycynie przybliża nas do momentu, gdy będziemy w stanie badać pacjenta w wiele szerszym zakresie, co daje nam możliwość optymalizacji leczenia dla potrzeb konkretnego chorego.

Ocena obecności mutacji genu EGFR jest obecnie podstawowym elementem diagnostyki biomarkeru, który powinien być zbadany u każdego chorego na niedrobnokomórkowego raka płuc, który ze względu na stopień zaawansowania choroby jest kwalifikowany do leczenia ukierunkowaną terapią molekularną. Jeśli u chorego nie kwalifikującego się do zabiegu operacyjnego stwierdzimy obecność mutacji EGFR w guzie to działaniem uzasadnionym merytorycznie jest poddanie pacjenta leczeniu właśnie lekami ukierunkowanymi molekularnie. Przeprowadzone badania dowodzą, że chorzy, u których wykryto mutację EGFR znacznie lepiej reagują na leki molekularne niż na chemioterapię.

Leczenie dopasowane molekularne do danego pacjenta bardzo istotnie wpływa na rokowanie chorego. Należy jednak podkreślić trzy kwestie.

Przeprowadzone badania nie wykazały by leki z tej grupy wydłużały całkowity czas przeżycia pacjenta. Wynika to jednak ze struktury przeprowadzonych badań, które nie pozwoliły na rzetelna ocenę skuteczności działanie leków ukierunkowanych molekularnie. Prowadzone przez specjalistów obserwacje kliniczne wyraźnie wskazują jednak, że chorzy odnoszą znaczną korzyść ze stosowanie tych preparatów.

Drugą kwestią jest sposób leczenia. Chorzy przyjmują lek w formie tabletki, w związku z tym nie muszą być hospitalizowani, mogą prowadzić normalne życie zawodowe i rodzinne. Samo leczenie wymaga jedynie okresowych wizyt u lekarza prowadzącego. Jest to cel, który od wielu lat wydawał się niemożliwy do osiągnięcia. Pacjenci, u których zdiagnozowano chorobę nowotworową do niedawna wiele dni spędzali na oddziałach, gdzie otrzymywali chemio czy radioterapię. Ich życie często ograniczało się do długich pobytów w szpitalach. Dziś choroba nowotworowa dzięki nowoczesnym terapiom może być traktowana jako schorzenie przewlekłe, które leczone pozwala pacjentowi na prowadzenie w miarę komfortowego życia.

Trzecia kwestia to tolerancja na lek. Dotychczas leczenie nowotworów płuca kojarzyło nam się z bardzo inwazyjną chemioterapią i towarzyszącymi jej efektami ubocznymi, niekiedy wymagającymi hospitalizacji. W przypadku kierowanego leczenia molekularnego efekty uboczne nie mają znaczącego wpływu na codzienne życie chorego.

Mówiąc o leczeniu pacjentów chorujących na raka płuca musimy podkreślić, że pierwsza linia leczenia ma niezwykle istotny wpływ na to, jakie będą ich dalsze rokowania. Jeśli na tym etapie przeprowadzimy kompleksową diagnostykę i potwierdzimy u chorego obecność cechy molekularnej, która pozwala zakwalifikować go do leczenia ukierunkowanego molekularnie to jesteśmy w stanie uzyskać największą szansę na remisję choroby.

W Polsce od stycznia 2019 roku resort zdrowia nałożył na szpitale obowiązek, przeprowadzania diagnostyki molekularnej w laboratoriach, które posiadają Europejski Certyfikat Kontroli Jakości. To niezwykle istotna zmiana, która gwarantuje pacjentom i specjalistom najwyższą jakość przeprowadzania testów molekularnych.

Nadal jednak nierozwiązany pozostaje problem systemowego braku kompleksowości badań w przypadku raka płuca. Oznacza to, że wciąż możliwe jest, że każdy biomarker z podstawowego zestawu biomarkerów, które muszą być zbadane, może być kontraktowany w zupełnie innym laboratorium. Jest to bardzo niekorzystne, z powodu czasochłonności takiej procedury. Zazwyczaj lekarze dysponują tylko jedną próbka materiału pobranego od pacjenta, która po kolei musi trafiać do kolejnych laboratoriów zajmujących się diagnostyką danego pacjenta. W wielu przypadkach zdarza się także, że pobrany materiał nie wystarcza na wykonanie wszystkich zalecanych badań, a nie zawsze stan zdrowia pacjenta pozwala na przeprowadzenie kolejnego inwazyjnego badania, w trakcie którego możliwe jest pobranie kolejnej próbki materiału do badań. Taka procedura mnoży koszty ponoszone przez płatnika oraz wydłuża czas diagnostyki. Trzeba podkreślić, że w przypadku pacjentów z rakiem płuca czas jest niezwykle cenny, a szybkie rozpoczęcie leczenia może decydować o życiu pacjenta.

Next article