Skip to main content
Home » Innowacyjna medycyna » Zabieg ablacji to szansa na zdrowie i nową jakość życia
Innowacyjna medycyna

Zabieg ablacji to szansa na zdrowie i nową jakość życia

Zabieg-ablacji-to-szansa-na-zdrowie-i-nową-jakość-życia
Zabieg-ablacji-to-szansa-na-zdrowie-i-nową-jakość-życia

Dr n. med. Piotr Lodziński

Specjalista kardiolog, adiunkt w I Katedrze i Klinice Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, współpracuje z Zespołem Kliniki Kardiologii Wieku Dziecięcego i Pediatrii Ogólnej WUM prowadzonej przez Prof. Bożenę Werner w zakresie zabiegowego leczenia zaburzeń rytmu u dzieci, członek Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego

Kiedy mówimy o arytmii i jakie są jej objawy?

Zdrowe serce w spoczynku pracuje z częstością 60-100 uderzeń na minutę. Jeśli czujemy, że serce pracuje szybciej lub nierówno mówimy o arytmii. Typowymi objawami arytmii są kołatania serca i jego przyspieszone lub nierówne bicie, zawroty głowy, ucisk w klatce piersiowej, uczucie osłabienia.

Co należy zrobić w przypadku wystąpienia takich objawów?

Należy zgłosić się do lekarza rodzinnego, który powinien wykonać badanie EKG, badania krwi i skierować do kardiologa, który przeprowadzi szczegółową diagnostykę. Podstawowym badaniem wykrywającym arytmię jest właśnie EKG. Nie należy rozpoznawać arytmii jedynie na podstawie badania pulsu (za pomocą ciśnieniomierza) lub osłuchiwania.

Jakie choroby mogą się kryć pod pojęciem arytmii?

Bardzo ogólnie arytmie możemy podzielić na te, których źródło znajduje się w przedsionkach serca – np. migotanie przedsionków, spowodowane dodatkowym elektrycznym połączeniem w sercu – np. zespół WPW oraz arytmie komorowe. Te ostatnie są najgroźniejsze, ponieważ mogą prowadzić do zatrzymanie krążenia. W przypadku migotania przedsionków istotne jest szybkie rozpoczęcie diagnostyki i ocena ryzyka związanego z arytmią w tym ryzyka udaru mózgu.

Jakie są metody leczenia zaburzeń rytmu serca?

Leczenie arytmii zależy od właściwie postawionej diagnozy i od towarzyszących jej objawów, czyli oceny jak groźna może być ona dla pacjenta. Może się okazać, że wystarczy zmiana trybu życia lub diety. Dobre wyniki przynosi prawidłowo dobrana farmakoterapia – szczególnie chorób współistniejących. Jeśli jednak objawy arytmii są uciążliwe lub może być ona zagrożeniem życia czy też prowadzić do powikłań, konieczna staje się ablacja.

Co to jest zabieg ablacji?

Ablacja – to słowo pochodzące z łacińskiego ablatio i oznacza usunięcie, odjęcie czegoś. W tym przypadku mówimy o usunięciu źródła arytmii. Dzieje się to poprzez zniszczenie niewielkiego fragmentu tkanki w sercu, który jest kluczowy dla powstawania zaburzeń rytmu.

Jaka jest skuteczność ablacji i od czego zależy?

Ze względu na olbrzymi postęp technologiczny, skuteczność ablacji rośnie z roku na rok. Obecnie możemy przyjąć, że w leczeniu niektórych typów arytmii skuteczność sięga 98 proc., choć jednocześnie trzeba pamiętać, że istnieje możliwość wystąpienia nawrotu arytmii i konieczność powtórnego zabiegu.

Jak wygląda taki zabieg?

Poprzez nakłucie żyły lub tętnicy udowej, lekarz wprowadza do serca specjalne, wyposażone w szereg czujników cewniki, z wyglądu przypominające długie, elastyczne druty. Dzięki tzw. systemowi elektroanatomicznemu 3D, możliwe jest pokazanie na ekranie komputera położenia cewników wewnątrz serca i bezpieczne poruszanie się nimi z minimalnym użyciem szkodliwego promieniowania Roentgena. Za pomocą czujników znajdujących się na cewnikach zbierane są informacje dotyczące pracy serca i tworzona jest kolorowa, trójwymiarowa mapa serca, umożliwiająca zidentyfikowanie miejsc odpowiedzialnych za arytmię. Następnie, poprzez cewnik, dostarczana jest energia elektryczna, która podgrzewa i w efekcie niszczy arytmogenną tkankę, działając w bardzo dużym uproszczeniu jak maleńka kuchenka mikrofalowa. Lekarz cały czas widzi położenie cewników, kontroluje z jaka siłą dotyka wnętrza serca, przez co zabieg jest bezpieczny. Warto podkreślić, że takie zabiegi są refundowane przez NFZ.

Po jakim czasie można wrócić do codziennej aktywności?

Najczęściej już po kilku godzinach od zabiegu pacjent może wstać z łóżka, w kolejnym dniu po zabiegu zostaje wypisany ze szpitala. W zależności od rodzaju zabiegu zalecane jest 2-4 tygodniowe ograniczenie intensywnej aktywności fizycznej. Po tym okresie pacjenci wracają do normalnego funkcjonowania.


Ablacja to małoinwazyjny zabieg, skutecznie polepszający jakość życia pacjentów cierpiących na zaburzenia rytmu serca zwane arytmią. Procedura przynosi bardzo dobre  efekty u osób z objawowym migotaniem przedsionków, czyli najczęstszą jej postacią. O tym, dlaczego warto zdecydować się na zabieg opowiada Mirosława Krasnodębska, pacjentka, która dzięki ablacji odzyskała zdrowie.

Zdiagnozowano u pani arytmię. Jakie były jej objawy?

Zauważyłam u siebie okresy złego samopoczucia. Byłam słaba, mocno biło mi serce i czułam dokuczliwe dławienie w gardle. Z czasem objawy te nasiliły się i występowały częściej – zdarzało się, że trwały nawet kilka godzin, przez co eliminowały mnie z codziennych zajęć. Podczas jednego z takich incydentów, gdy nie byłam w stanie zrobić ani jednego kroku, zgłosiłam się do szpitala i tam zdiagnozowano u mnie arytmię. Stwierdzono, że ma ona postać napadowego migotania przedsionków, co oznacza, że zazwyczaj samoistnie ustępuje w ciągu doby. I tak też było – początkowo objawy mijały samoistnie, dlatego też diagnozę postawiono dopiero rok po zauważeniu pierwszych z nich, podczas hospitalizacji.

W jaki sposób leczono u pani arytmię?

Na początku zdecydowano się na leczenie farmakologiczne. Dodatkowo, gdy występowały incydenty, kierowano mnie do szpitala, gdzie przywracano prawidłową pracę serca. Niestety, leki przeciwarytmiczne miały niską skuteczność, mój stan pogarszał się i coraz częściej przebywałam w szpitalu. Wówczas lekarz prowadzący zalecił mi zabieg ablacji. Zdecydowałam się na niego z dwóch powodów: po pierwsze – wiedziałam, że już podczas pierwszej procedury arytmia usuwana jest w większości przypadków, a po drugie – byłam świadoma, że migotanie przedsionków zwiększa aż pięciokrotnie ryzyko wystąpienia udaru niedokrwiennego mózgu.

Jaki był efekt tego zabiegu?  

To niesamowite, ale mogę powiedzieć, że zostałam całkowicie wyleczona. Od tego czasu ani razu nie miałam incydentu migotania przedsionków. I chociaż w moim przypadku należało wykonać dwa zabiegi ablacji (skuteczność procedury jest bardzo wysoka i konieczność jej powtórzenia ma miejsce tylko u niektórych pacjentów), to mogę zdecydowanie powiedzieć, że była to świetna decyzja. Jakość mojego życia zdecydowanie się poprawiła. Muszę zaznaczyć, że od kiedy zdiagnozowano u mnie arytmię, czyli jakieś 10 lat temu, codziennie wstawałam ze świadomością, że choroba praktycznie w każdej chwili może mnie wyeliminować z codziennych zajęć. Nie mogłam zaplanować żadnego dnia, nie wiedziałam, czy incydent nie sprawi, że właśnie dzisiaj znajdę się w szpitalu. To był koszmar. Po ablacji wreszcie mogę funkcjonować normalnie – pracuję, cieszę się życiem i wiem, że jest to także duża ulga dla mojej rodziny, która w czasie choroby była dla mnie ogromnym wsparciem.

Czy ma pani jakieś rady dla osób z arytmią?

Chciałabym, żeby wiedziały, że jeśli tylko lekarz zaleci wykonanie zabiegu ablacji, to warto się na niego zdecydować. Chorzy często boją się ryzyka zabiegu, jednak jest ono nieporównywalnie niższe niż ryzyko życia z arytmią. Ponadto, warto wiedzieć, że ablacja nie wymaga znieczulenia ogólnego i otwierania klatki piersiowej, przez co zabieg nie wiąże się z bólem. I chciałabym jeszcze dodać, że gdyby w przyszłości moje problemy kardiologiczne powtórzyły się, to ponownie poddałabym się zabiegowi. Dopiero po usunięciu arytmii czuję, że żyję pełnią życia.

Next article
Home » Innowacyjna medycyna » Zabieg ablacji to szansa na zdrowie i nową jakość życia
serce i krew

Liczy się dla mnie równowaga

Ablacja to małoinwazyjny zabieg kardiologiczny, który może całkowicie wyleczyć pacjenta z arytmii. O swoich doświadczeniach z chorobą i życiu po zabiegu opowiada Wojciech Łozowski „Łozo”, aktor, prezenter i były lider grupy Afromental.

Wojciech Łozowski „Łozo”

Aktor, prezenter i były lider grupy Afromental”

Jakie objawy dawały występujące u pana zaburzenia rytmu serca?

Pierwsze objawy arytmii pojawiły się już w dzieciństwie, jednak diagnozę częstoskurczu nadkomorowego otrzymałem dopiero po 27 latach chorowania. Ataki występowały u mnie średnio 3-4 razy w miesiącu i zwykle podczas aktywności fizycznej. Polegały na tym, że nagle przez około minutę moje serce biło bardzo mocno, co było widoczne nawet przez ubranie. Odczuwałem to, jakby serce przeskakiwało na inny, równoległy tor. Jako że działo się to często i przez lata, wypracowałem sposób, by wskakiwało na właściwy tor. Gdy pojawiał się atak, kładłem się na plecach i głęboko oddychałem, co powodowało, że bicie serca się uspokajało i mogłem wrócić do aktywności. Co ciekawe, czasami miało to miejsce na koncertach zespołu Afromental – wtedy wiele osób myślało, że to jakiś rodzaj performance’u, w rzeczywistości jednak musiałem po prostu spowolnić bicie swojego serca.

W jaki sposób dowiedział się pan o zaburzeniach rytmu serca?

Niestety diagnostyka częstoskurczu nadkomorowego, czyli rodzaju arytmii, jest trudna, gdyż zwykle nie można uchwycić go w badaniu EKG, robiąc echo serca czy nawet w badaniu Holtera. Miałem to szczęście w nieszczęściu, że raz przydarzył mi się atak inny niż wszystkie – trwał ponad 30 minut, co z kolei umożliwiło zapisanie zaburzeń podczas badania. Po przyjeździe do szpitala specjalista zdiagnozował częstoskurcz i zalecił wykonanie zabiegu ablacji. Tym sposobem po wielu latach dowiedziałem się wreszcie, na co choruję i w jaki sposób się to leczy.

Czy zabieg ablacji wiązał się z jakimiś wyrzeczeniami?

To nie jest zabieg, który boli i do którego trzeba się jakoś specjalnie przygotowywać. Jest krótki i chyba najtrudniejsze w nim jest to, że wykonywany jest bez narkozy, czyli znieczulenia ogólnego, tym samym pacjent ma świadomość, co się z nim dzieje i czego właśnie doświadcza. Bezpośrednio po zabiegu najtrudniejsze jest to, że nie można się ruszać przez ponad dwie doby. Później przez minimum rok należy prowadzić oszczędny tryb życia – nie uprawiać sportów, dźwigać itp. Jest to dość uciążliwe, zwłaszcza gdy wcześniej było się aktywnym człowiekiem. Ale taka przerwa, ten czas, by ułożyć sobie w głowie wiele rzeczy na nowo, można dobrze wykorzystać. Pamiętam, że każdy atak był dla mnie dużym stresem, gdyż wiązał się z myślami czy minie, czy jednak nie i tym razem umrę. Dlatego też uważam, że chociaż zabieg ablacji napawa lękiem i faktycznie jest związany z wyrzeczeniami, to warto się na niego zdecydować, gdyż umożliwia całkowite wyleczenie.

Czy po zabiegu musiał zmienić pan dotychczasowy styl życia?

Na początku musiałem być bardzo ostrożny – sprawdzałem, co mogę, a czego nie. Każde szybsze bicie serca napawało lękiem, dlatego też zdecydowałem się na specjalistyczną pomoc, która umożliwiła mi wyleczenie się z nerwicy lękowej. Z czasem, gdy z sercem nic się nie działo, wróciłem do życia w pełni. Myślę jednak, że dzięki chorobie stałem się dojrzalszy, wiem, że mogę przejść wiele i poradzić sobie nawet z dużymi trudnościami. Teraz jestem 10 lat po zabiegu i moje serce nadal jest w doskonałej kondycji. Mam jednak większą świadomość i wiem, jak cieszyć się życiem, ale sobie nie szkodzić – bardziej dbam o ciało, regularnie ćwiczę, jem lepiej i ogólnie żyję zdrowiej. Przy czym w tym wszystkim liczy się dla mnie równowaga – moje życie płynie w rockandrollowym rytmie, jednak już bez tego przerażającego uczucia, jakiego doświadczałem żyjąc z arytmią.

Jaką pana zdaniem rolę odgrywają osoby publiczne w kwestii edukowania społeczeństwa, np. na temat chorób serca i ich profilaktyki?

Uważam, że istotne jest, by osoby publiczne dzieliły się swoimi historiami, życiem bez koloryzowania, bo dzięki temu mogą wspomóc innych w tym, by łatwiej uporały się ze swoimi trudności. Myślę, że mój przypadek może pokazać innym, że chociaż przez wiele lat żyłem z chorobą, często było z nią trudno, to ostatecznie postawiono diagnozę i wyleczono mnie, co może dawać innym nadzieję i siłę, by walczyć o swoje zdrowie. Oczywiście nie uważam, że jest to obowiązek osób publicznych, jednak bardzo się cieszę, że wiele z nich ma taką potrzebę i tym samym pomaga innym. Ponadto wydaje mi się, że takie historie jak moja to też świetny sposób na to, by zachęcić innych nie tylko do badań profilaktycznych, ale również do leczenia – dzięki ablacji moje życie naprawdę stało się lepsze, dlatego myślę, że zachęci to innych chorych do podjęcia decyzji o zabiegu.

Jakie są pana rady dla pacjentów kardiologicznych, a także osób w grupie ryzyka?

Jeżeli ktoś czuje, że coś niedobrego dzieje się z jego sercem, to powinien wiedzieć, że warto szukać przyczyny tych problemów. Trzeba znaleźć kilku naprawdę dobrych specjalistów, którzy spojrzą na przypadek z różnych perspektyw i postawią diagnozę. Nie bagatelizujmy problemów kardiologicznych. Ponadto, jeśli już wiadomo, jakie to schorzenie i jakie są zalecenia, to nie warto się bać. Wiem, że zabiegi kardiologiczne budzą pełno wątpliwości i napawają lękiem, jednak mogę powiedzieć na moim przykładzie, że dopiero po ablacji odetchnąłem z ulgą, nie boję się o kondycję serca i żyję w pełni.

Next article