Piotr Kraśko
„W najgęściej wypełnionym grafiku, każdego dnia mężczyzna powinien znaleźć godzinę na jakiś trening.”
Profilaktyka, ćwiczenia i zdrowe nawyki żywieniowe – nieodłączne trio świadomego mężczyzny
Wiadomo, że jazda konna i konie to ważna część Pańskiego życia. Skąd wziął się pomysł na taką dyscyplinę i kiedy ona stała się pasją? Jakie ma Pan hobby oprócz jazdy konnej?
W porównaniu z moimi dziećmi, które najpierw jeździły konno, a potem zaczęły się uczyć chodzić ja zacząłem bardzo późno, bo mając niemal 30 lat. Za to stało się to szybko nie tylko moją pasją, ale i całkiem dosłownie życiem. Malina, czyli teraz już moja żona, była przez lata moim instruktorem. I do dziś pamiętam, gdy zobaczyłem ją po raz pierwszy – miała na sobie białe bryczesy, oficerki, niebieską koszulę i właśnie wygrała jakieś zawody. Jazda konno to o wiele więcej niż sport. To też jedyny chyba sport, który można uprawiać na poziomie wyczynowym przez całe niemal życie. Jest wielu zawodników startujących nawet w igrzyskach olimpijskich mających ponad 40, 50, czy 60 nawet lat. Trzeba też lat, żeby naprawdę umieć nie tylko jeździć konno, ale też zrozumieć się z koniem. Najgorszy błąd jaki można popełnić to przekonanie, że na koniu cokolwiek można zrobić siłą – sens ma tylko wzajemne zaufanie.
Z pewnością Pana praca wymaga dość dużej dynamiki, samodyscypliny i rozsądnego zarządzania czasem, wszystko to może wiązać się z dość dużym stresem. W jaki sposób Pan sobie z nim radzi?
Jest bardzo prawdziwe powiedzenie, że im więcej mamy zajęć tym więcej mamy czasu. Jeżeli nie chcemy czegoś zrobić zawsze znajdziemy wymówkę, jeśli chcemy – znajdziemy jakiś sposób. W najgęściej wypełnionym grafiku, każdego dnia mężczyzna powinien znaleźć godzinę na jakiś trening. Zwłaszcza po 40-tce to dobrze robi nie tylko na formę w jakiej jesteśmy, ale zwłaszcza na głowę. Biegać można o każdej porze dnia i nocy. Pod tym względem imponowali mi Amerykanie. Gdy mieszkaliśmy przez parę lat w Waszyngtonie to biegających ludzi widziałem w środku nocy, nad ranem i w południe.
Życie w pośpiechu daje wyzwanie w temacie dobrego odżywiania. Czy na co dzień trzyma się Pan pewnych restrykcji i ograniczeń. Jakie ma Pan nawyki żywieniowe w trosce o utrzymaniu dobrej kondycji?
Właściwie nigdy w życiu nie miałem wrażenia, że jestem na jakiejś diecie, choć zdarzało mi, że przez dwa lata jadłem na obiad codziennie makaron z kurczakiem i warzywami – idealne połączenie białka i węglowodanów. Wciąż uważam, że to jedna z najpyszniejszych rzeczy jakie można zjeść. To jeszcze w czasach, gdy regularnie startowałem w triathlonach. Wtedy wyjątkowo jadłem jeszcze gorzką czekoladę. Właściwie nie jem tylko dwóch rzeczy albo bardzo rzadko – ziemniaków i białego pieczywa. Nie jestem też wielbicielem zup. Ważniejsze jest moim zdaniem to, żeby codziennie zrobić swój trening. Jeśli zobaczymy, ile wysiłku kosztuje spalenie jednego pączka czy ciastka, to szybko przejdzie nam ochota na ich zjedzenie.
Profilaktyka oraz świadome dbanie o zdrowie jest niesamowicie ważne, a przyjmuje się, że mężczyźni w tym temacie znacznie odbiegają od kobiet. Jakie jest Pana stanowisko w tym temacie? Czy ma Pan swój profilaktyczny kalendarz badań?
Pełna zgoda, że mężczyźni są pod tym względem są o wiele gorsi od kobiet. Właściwie pierwsze takie badania zrobiłem przez ciekawość przed startami w triathlonach, a potem z myślą o trójce dzieci, które powinny mieć zdrowego ojca tak długo jak to możliwe. Ale przyznaje, że robiłem to o wiele za rzadko. 20 lat temu, gdy byłem o wiele młodszy miałem straszne bóle kręgosłupa. Część lekarzy przekonywała, że powinienem od razu przejść operację. Na szczęście jeden z nich zalecił siłownie i miał rację. Od tamtej pory biegam co najmniej 10 km dziennie i nie odczuwałem już żadnego bólu, ani nie miałem najdrobniejszej nawet kontuzji. Badać tak, ale ćwiczyć też koniecznie!