Skip to main content
Home » Neurologia » „Niewidzialny wróg” zdrowia fizycznego i psychicznego
Neurologia

„Niewidzialny wróg” zdrowia fizycznego i psychicznego

Lek. Łukasz Szałach

Specjalista psychiatrii, współzałożyciel NURT Centrum Terapii w Gdańsku, doktorant w Katedrze Fizjopatologii oraz Psychiatrii Dorosłych Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego

Jak regularne picie alkoholu wpływa na organizm, dlaczego osoby wysokofunkcjonujące często wypierają problem i jak rozpoznać pierwsze sygnały zaburzeń związanych z używaniem alkoholu


Jak regularne spożywanie alkoholu wpływa na zdrowie fizyczne i psychiczne?

Alkohol ma dla naszego organizmu konsekwencje krótko- i długotrwałe. Te pierwsze występują do kilkunastu godzin od spożycia, a ich natężenie zależy m.in. od ilości i stężenia wypitych trunków. Alkohol na początku wywołuje euforię i odprężenie, ale im większa dawka, tym mocniej uwidaczniają się negatywne skutki: zaburzenia równowagi, impulsywność, spadek koordynacji, utrata pamięci. W kolejnej fazie, gdy organizm metabolizuje alkohol, pojawią się zaburzenia snu, nudności, lęk, biegunka, ból głowy czy nadwrażliwość na bodźce.

Jeśli chodzi o skutki długoterminowe, to dotykają one zarówno zdrowia fizycznego, jak i psychicznego. W tym pierwszym przypadku mówimy o chorobach wątroby, zwiększonym ryzyku chorób nowotworowych – np. raka przełyku, jamy ustnej i krtani, chorobach sercowo-naczyniowych, a nawet udarze mózgu. W kontekście zdrowia psychicznego naturalną konsekwencją nadmiernego spożywania alkoholu jest uzależnienie, czyli stan, w którym spożywanie alkoholu w istotny sposób dominuje w życiu danej osoby. Alkohol zwiększa też ryzyko wystąpienia depresji.

Jakie są najczęstsze powody, dla których ludzie sięgają po alkohol?

O skłonności do picia alkoholu decyduje szereg czynników – zarówno psychospołecznych, jak i biologicznych. Część ludzi już od urodzenia ma większe predyspozycje do uzależnień, co wynika z genów. Wielu wychowuje się w niezdrowym środowisku i od dziecka narażony jest na negatywne wzorce i skutki obcowania z różnymi substancjami psychoaktywnymi. Te osoby na ogół wcześniej zaczynają pić niż ich rówieśnicy, przesuwają swoje granice tolerancji, szybciej popadają w uzależnienie i wyniszczają swój organizm. W życiu dorosłym o tym, że ktoś sięga po alkohol często decyduje wysoki poziom stresu – trudna sytuacja rodzinna, w pracy, problemy finansowe, a także środowisko, w jakim się obracamy.

Dlaczego wiele osób z problemem alkoholowym wypiera ten fakt i jakie są najczęstsze oznaki, że ktoś może mieć taki problem?

W naszej kulturze alkohol towarzyszy nam od wczesnych lat – na imprezach rodzinnych, na studiach, na wakacjach, na spotkaniach towarzyskich. Nie ma społecznego potępienia dla spożywania alkoholu, a wręcz przeciwnie – dziwi nas, gdy dorosły mówi, że nie pije. Oznaki uzależnienia trudno wyczuć, ale są pewne sygnały, których nie należy lekceważyć. Jeśli spotkanie towarzyskie traktujemy jedynie jako pretekst do picia, jeśli szybko zwiększa się nasza tolerancja na alkohol i by się rozluźnić musimy pić coraz więcej, jeśli zaniedbujemy obowiązki na uczelni, w pracy czy w rodzinie, to oznacza, że znajdujemy się na prostej drodze do uzależnienia od alkoholu. Do myślenia muszą też nam dać nieudane próby czasowego odstawienia alkoholu, czy irytacja, gdy ktoś zwraca nam uwagę, że pijemy za dużo lub za często.

Czym jest podwójne rozpoznanie i dlaczego osoby zmagające się z depresją są bardziej narażone na rozwój problemów z alkoholem?

Podwójne rozpoznanie to sytuacja, gdy pacjent cierpi na zaburzenie psychiczne o dowolnym charakterze, a dodatkowo ma rozpoznane uzależnienie od jakiejkolwiek substancji psychoaktywnej. Osoby cierpiące na zaburzenia lękowe, depresyjne czy ADHD bardzo często sięgają po alkohol, bo w ich przypadku działanie alkoholu pozornie poprawia samopoczucie. Niestety w Polsce wciąż pokutuje szkodliwe przekonanie, że w razie narastających problemów w domu czy w pracy można „leczyć się” alkoholem. Zamiast pójść do specjalisty, np. psychologa czy psychiatry, łatwiej jest wieczorem wypić dwa piwa czy drinki.

Jak narzędzia typu kwestionariusz CAGE mogą pomóc we wczesnym rozpoznaniu problemu alkoholowego?

Kwestionariusze przesiewowe to bardzo pomocne narzędzia diagnostyczne, które powinny być stosowane nie tylko przez lekarzy, ale też przez samych zainteresowanych. Jeśli ktoś ma wątpliwości czy spożywa za dużo alkoholu, powinien się samodzielnie przetestować. Kwestionariusz CAGE składa się z czterech prostych pytań: czy kiedykolwiek czułeś potrzebę ograniczenia picia alkoholu, czy czułeś irytację, gdy ktoś zwracał ci uwagę, że za dużo pijesz, czy czułeś się winny z powodu skutków picia i czy zdarzyło ci się pić alkohol rano. Pozytywna odpowiedź na co najmniej dwa pytania może oznaczać początek problemu i powinna skłonić do poszukiwania wsparcia.

Jakie kroki warto podjąć, gdy zauważamy u siebie lub bliskiej osoby problem z alkoholem?

Ścieżka działania zależy od wielu czynników – stanu uzależnienia, czynnego spożywania alkoholu, sytuacji społecznej. Leczenie uzależnienia od alkoholu w Polsce w ramach NFZ jest bezpłatne i nie wymaga skierowania. Leczenie jest złożone i polega zarówno na psychoterapii (indywidualnej, grupowej), jak i leczeniu farmakologicznym, szczególnie u osób z tzw. podwójną diagnozą. Warto najpierw zgłosić się do Poradni Zdrowia Psychicznego lub Poradni Leczenia Uzależnień celem określenia dalszego postępowania. W Polsce funkcjonuje również sporo ośrodków zajmujących się całodobowym leczeniem uzależnienia. Istnieją też lokalne grupy wsparcia, czyli wspólnoty organizujące spotkania osób o podobnych problemach. Można również skorzystać z telefonów zaufania, by otrzymać dodatkowe informacje czy wsparcie. Bogatym źródłem informacji, gdzie oraz w jakiej formie możemy uzyskać pomoc, jest rządowa strona Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom.

Next article
Home » Neurologia » „Niewidzialny wróg” zdrowia fizycznego i psychicznego
Neurologia

Stres działa na mnie mobilizująco

Izabela Trojanowska

Polska piosenkarka i aktorka, znana z przebojów „Wszystko, czego dziś chcę” i „Tyle samo prawd, ile kłamstw”, które stworzyła z Romualdem Lipką z Budki Suflera. Od lat odnosi sukcesy także jako aktorka w serialu Klan.

Izabela Trojanowska jest obecna na scenie od ponad czterech dekad i absolutnie nie zwalnia tempa. W rozmowie z nami zdradza, co motywuje ją do ciągłej aktywności zawodowej, skąd czerpie energię, jakie utwory są jej szczególnie bliskie i jak działa na nią stres związany z pracą na scenie.


Zbliża się jubileusz 45-lecia pani działalności artystycznej. Skąd w pani tyle siły do dalszego tworzenia?

Jestem szczęściarą, bo dane mi jest uprawiać zawód, który jest również moją pasją i to jest cała moja siła.

Czy jest jakaś piosenka w pani repertuarze, która ma dla pani wyjątkowe znaczenie?

Mam szczególny sentyment do piosenek z mojej pierwszej płyty. Cały ten repertuar dobierałam tak, że ważna była treść, jaką niesie utwór. Teksty, które pisał dla mnie wtedy Andrzej Mogielnicki są w większości ponadczasowe. Mam jednak dwie piosenki z tego albumu, do których wracam szczególnie chętnie: „Jestem twoim grzechem” oraz „Komu więcej, komu mniej”. Ten drugi utwór ma przemądry tekst:

Komu trochę więcej,

Komu trochę mniej

Szczęsnych trafów ześle los…

Mariusz Szczygieł zaczepił mnie kiedyś na Nowym Świecie i zapytał, co znaczy słowo „szczęsny”, bo nie znalazł go w słowniku. Odesłałam go do autora tekstu, Andrzeja Mogielnickiego. Okazało się, że to antonim wyrazu „nieszczęsny” (śmiech). To piękne, że Andrzej Mogielnicki, pisząc teksty, tworzy nowe słowa, tak jak wcześniej robili to wieszcze.

A jest jakaś scena szczególnie bliska pani sercu?

To Opera Leśna w Sopocie. Występ tam zawsze jest dla mnie przeżyciem, nie tylko artystycznym. Sopot jest szczególny, bo morze to bezkres i przypomina nam, że jesteśmy tylko ziarnkiem piasku w uniwersum… Wszystkie moje wspomnienia związane z Operą Leśną są tak świeże, jakby to się działo wczoraj. Również to właśnie w Górnym Sopocie, w czasie studiów aktorskich przy Teatrze Muzycznym w Gdyni, brałam lekcje u Zofii Czepielówny-Schiller, specjalistki od niskich głosów.

Jak radzi sobie pani ze stresem związanym z działalnością zawodową?

Kocham mój zawód, a stres i trema są jego częściami. Mój stres jest jednak pozytywny, mobilizujący, choć potrafi sprawić, że przed wejściem na scenę nie wiem, jak się nazywam. Kiedy tylko usłyszę swój głos, to tak jakbym wróciła z zaświatów i weszła znów w swoje ciało (śmiech). Tam, gdzie jest stres powstają rzeczy, które normalnie wydawałyby się niemożliwe, a dzieje się tak, bo towarzyszy mu wyjątkowa koncentracja.

Co dla pani oznacza równowaga między karierą a zdrowiem?

Pod tym względem chyba nie mogę świecić przykładem. Jestem właśnie czwarty dzień na antybiotyku i mimo to pracuję. Mnie to nie przeszkadza, bo nawet jeśli brzmię nieco inaczej, bardziej nosowo, to wtedy interpretacja moich piosenek jest inna, wyjątkowa. Pamiętam, że miałam kiedyś bardzo wysoką gorączkę i poprosiłam Danutę Baduszkową (dyrektorkę Teatru Muzycznego w Gdyni – przyp. red.) o wolne. Kategorycznie się nie zgodziła, a wręcz powiedziała, że z ciekawością pójdzie na spektakl, żeby obejrzeć moją propozycję aktorską i że nie może się doczekać, aż to zobaczy. Występowanie na scenie to zawód, w którym trzeba poeksperymentować i jeśli tylko nie szkodzimy innym, to mamy prawo rozporządzać swoim ciałem w taki sposób, w jaki chcemy.

Co doradziłaby pani osobom, które chcą kontynuować rozwój osobisty, ale hamuje ich poczucie, że już na to za późno?

Metryka nie ma z tym absolutnie nic wspólnego. Zasady, którymi się kieruję pasują do każdego wieku. Nie czuję się skrępowana, a odrobina ekstrawagancji nigdy nie zaszkodzi. Oczywiście trzeba znać granice, ale pamiętajmy, że znać je trzeba niezależnie od tego, ile mamy lat.

Next article