Skip to main content
Home » Serce i krew » Hiperurykemia a serce. W jaki sposób je niszczy?
Serce i krew

Hiperurykemia a serce. W jaki sposób je niszczy?

hiperurykemia
hiperurykemia

Hiperurykemia to poważne zagrożenie, szczególnie dla pacjentów kardiologicznych. Jak ją leczyć, aby zmniejszyć m.in. ryzyko zawału serca i udaru mózgu?

Artur-Mamcarz-2

Prof. Artur Mamcarz

Kierownik III Kliniki Chorób Wewnętrznych i Kardiologii Wydziału Lekarskiego WUM, Międzyleski Szpital Specjalistyczny w Warszawie

Kiedy mówimy o hiperurykemii?

Wtedy, gdy w organizmie mamy podwyższone stężenie kwasu moczowego. Bez badań krwi trudno ją wykryć, gdyż zwykle przebiega bezobjawowo, czasami jednak u pacjentów objawia się dną moczanową, czyli symptomami związanymi z zapaleniem stawów, w tym m.in. bólem, obrzękiem i sztywnością. U zdrowych pacjentów diagnozowana jest, gdy stężenie kwasu moczowego przekracza 6,8 mg/dL. Jednak zarówno dla osób zdrowych, jak i dla pacjentów kardiologicznych docelową wartością jest stężenie poniżej 5 mg/dL. Trzeba podkreślić, że każdy wzrost stężenia kwasu moczowego o 1 mg/dL powyżej 5 mg/dL może zwiększać ryzyko sercowo-naczyniowe, w tym np. zawału serca i udaru mózgu nawet o 30 procent.

W jaki sposób zbyt wysokie stężenie kwasu moczowego wpływa na układ sercowo-naczyniowy? Do jakich konsekwencji zdrowotnych może prowadzić?

Prowadzi do pogorszenia funkcji śródbłonka, czyli wewnętrznej części naczyń krwionośnych, co w konsekwencji pogarsza przepływ krwi i ostatecznie uszkadza naczynia. Hiperurykemia wpływa na układ sercowo-naczyniowy, gdyż nasila stan zapalny w obrębie śródbłonka i tym samym zwiększa ryzyko incydentów kardiologicznych. Jest niezależnym czynnikiem ryzyka rozwoju nadciśnienia tętniczego, choroby wieńcowej, a także wystąpienia zawału serca lub udaru mózgu. Wśród innych konsekwencji zdrowotnych, które powoduje hiperurykemia należy wymienić przewlekłą chorobę nerek i zespół metaboliczny.

Kto powinien regularnie badać stężenie kwasu moczowego w organizmie?

Przede wszystkim powinni to robić pacjenci z grupy podwyższonego ryzyka sercowo-naczyniowego, czyli między innymi osoby z chorobą wieńcową, nadciśnieniem tętniczym, pacjenci, którzy w wywiadzie rodzinnymi mają przedwczesne występowanie chorób układu sercowo-naczyniowego, a także osoby po przebytym zawale serca lub udarze mózgu. Stężenie kwasu moczowego powinni także regularnie sprawdzać pacjenci z cukrzycą, otyłością i dyslipidemią. Należy podkreślić, że aż 70 procent pacjentów z zespołem metabolicznym ma nieprawidłowe wartości kwasu moczowego w organizmie.

Co jest najważniejsze w procesie terapeutycznym pacjentów kardiologicznych, u których występuje hiperurykemia?

Podstawowym celem terapeutycznym w hiperurykemii jest obniżenie stężenia kwasu moczowego w organizmie pacjenta. Aby to zrobić, należy wdrożyć leczenie farmakologiczne, które polega na przyjmowaniu leku będącego inhibitorem oksydazy ksantynowej, czyli enzymu bezpośrednio uczestniczącego w powstawaniu kwasu moczowego – najpowszechniej stosowany jest allopurinol w odpowiedniej dawce.

Jakie jeszcze działania można podjąć, aby utrzymać stężenie kwasu moczowego w normie?

Trzeba zwrócić uwagę na codzienną dietę, która przy hiperurykemii powinna zawierać jak najmniej związków purynowych, zwiększających stężenie kwasu moczowego we krwi. Należy wyeliminować z diety między innymi mięso, podroby, owoce morza, produkty zawierające duże ilości fruktozy i mocny alkohol. Dieta ubogopurynowa zawiera duże ilości warzyw, przetwory zbożowe, chudy nabiał, jaja i orzechy. Oprócz tego warto zadbać o prawidłową masę ciała, regularną aktywność fizyczną, zaprzestać palenia papierosów, mieć dobre relacje oraz dbać o odpoczynek.

Czy hiperurykemia to choroba na całe życie?

Jest to choroba przewlekła, czyli podobnie jak nadciśnienie tętnicze lub cukrzyca, wymaga stałej terapii. Oznacza to, że nawet po unormowaniu stężenia kwasu moczowego w organizmie, należy kontynuować leczenie i wdrażać prozdrowotne nawyki.

Next article
Home » Serce i krew » Hiperurykemia a serce. W jaki sposób je niszczy?
serce i krew

Niewydolność serca a wykluczenie społeczne seniorów

Problem zachorowalności na niewydolność serca (NS) to wyzwanie cywilizacyjne, którego skala uprawnia nas do nazywania go prawdziwą epidemią.

Prof. dr hab. n. med. Adam Witkowski

Prezes-Elekt Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego

Już dziś chorobę zdiagnozowano u ponad miliona Polaków, wiemy jednak, że ta liczba z roku na rok będzie się gwałtownie powiększać. Niewydolne serce jest bowiem ceną, którą płacimy za dłuższe życie i skuteczne leczenie incydentów sercowo-naczyniowych.

Rozwój procedur kardiologii interwencyjnej na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat spowodował, że zawał serca przestał być synonimem wyroku śmierci. Śmiertelność wewnątrzszpitalna kształtuje się na poziomie ok. 6,5 proc. (w ciągu roku od incydentu) dla chorych leczonych interwencyjnie, co oznacza, że dla dominującej większości wypis to szansa na nowe życie. Dla wielu będzie to jednak dopiero początek walki o zdrowie. Jednym z możliwych powikłań po przebytym incydencie będzie właśnie niewydolność serca, która poprzez stopniowe pogarszanie się funkcji serca i kolejnych narządów organizmu nieuchronnie prowadzi do jego wyniszczenia. O NS mówimy także przy wadach zastawkowych. Wraz z wiekiem i towarzyszącą mu naturalną eksploatacją serca pojawiają się także niezdiagnozowane wcześniej problemy strukturalne, np. niedomykalność zastawki mitralnej czy zwężenie zastawki aortalnej. To schorzenia, które stają się rzeczywistością dzisiejszych siedemdziesięcio-, osiemdziesięcio- czy dziewięćdziesięciolatków i nigdy wcześniej nie występowały na taką skalę.

Myśląc o trudnościach ruchowych, z którymi borykają się osoby starsze, najczęściej podajemy problemy ortopedyczne czy reumatyczne. Rzadko wskazujemy na niewydolność serca, która skutkuje permanentnym osłabieniem, zmęczeniem nawet przy niewielkim wysiłku, obrzękami podudzi czy dusznością pojawiającą się nawet w spoczynku – tłumaczy prof. dr hab. n. med. Adam Witkowski, Prezes-Elekt Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.

Niewydolność serca prowadzi też do analogicznej choroby nerek, skutkiem czego chorzy zmagają się z narastającymi obrzękami nóg, bólami głowy, częstomoczem i postępującym wyniszczeniem. Seniorzy stopniowo wycofują się więc z aktywnego życia, ostatecznie całkowicie się uniesamodzielniając. Zdrowotne konsekwencje to nie tylko problemy z wykonywaniem codziennych, prozaicznych czynności, takich jak zrobienie zakupów czy wejście po schodach. Stają się również przyczyną wstydu, apatii i depresji wynikających z uzależnienia od osoby trzeciej. Pojawia się również uczucie samotności, bo dla tych często energicznych i towarzyskich osób nową okolicznością jest uwięzienie we własnym domu i strach przed komunikowaniem własnych potrzeb.

W dobie starzejącego się społeczeństwa kwestia niewydolności serca to dla systemu wyzwanie, przed którym nie ma ucieczki. Skala zachorowalności wymusza na decydentach podjęcie wielowymiarowych działań, które odpowiedzą na potrzeby seniorów i zaproponują im rozwiązania. Dlatego też leczenie niewydolności serca oraz podnoszenie świadomości na jej temat stało się jednym z priorytetów Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Wartość edukacyjną niesie również kampania społeczna „Stawka to życie. Zastawka to życie”, która promuje mało inwazyjne zabiegi przezcewnikowe w wadach strukturalnych serca. Dzięki nim także pacjenci wysokiego ryzyka operacyjnego, czyli właśnie seniorzy, mogą w sposób bezpieczny odbyć korekcję wady i wrócić do utraconej sprawności.

W tym roku koncentrujemy się na cierpiących na niedomykalność zastawki mitralnej, którzy do tej pory ze względu na wiek lub stan kliniczny nie kwalifikowali się do leczenia operacyjnego. Wierzymy, że dzięki naszym działaniom o mało inwazyjnych zabiegach zacznie się mówić w przestrzeni publicznej, a tym samym – ich liczba wzrośnie do tej pożądanej – kwituje prof. Witkowski, który kampanię koordynuje już od 2015 roku.

Next article