Chociaż od odkrycia bakteriobójczych właściwości pleśni, z której następnie wyizolowano pierwszy antybiotyk, czyli penicylinę, minie niedługo 100 lat, współczesna medycyna wciąż nie uporała się z problemem infekcji bakteryjnych.
Dr n. med. Małgorzata Bobrowicz
Adiunkt w Zakładzie Immunologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego
Lek. Nina Miązek-Zapała
Doktorantka w ZI WUM
Dzięki postępowi chemii medycznej udało się wprawdzie opracować kolejne grupy antybiotyków, ale równolegle obserwowany jest rozwój mechanizmów, dzięki którym bakterie stają się oporne na działanie leku. Niestety, wygląda na to, że drobnoustroje ten wyścig wygrywają a my je w tym wspomagamy poprzez nieprawidłowe stosowanie dostępnych antybiotyków. WHO szacuje, że każdego roku z powodu infekcji bakteriami opornymi na antybiotyki na świecie umiera ponad 700 tysięcy osób a liczba ta stale rośnie i w roku 2050 może osiągnąć nawet 10 milionów.
Jak zatem bezpiecznie i prawidłowo stosować antybiotyki?
Przede wszystkim tylko po konsultacji z lekarzem oraz dokładnie według jego zaleceń. Niestety, Polska od kilku lat znajduje się w europejskiej czołówce państw o najwyższym spożyciu antybiotyków. Prawie 40 proc. dorosłych stosowało w ciągu ubiegłego roku antybiotyki, w tym duża część bez konsultacji z lekarzem, zwykle sięgając po niedokończone po poprzedniej infekcji leki. Czy rzeczywiście tak często potrzebujemy antybiotyków? Okazuje się, że regularnie przyjmujemy je z powodu przeziębienia (37 proc.) czy grypy (18 proc.), a więc infekcji spowodowanych wirusami. Większość antybiotyków działa na charakterystyczne elementy struktury bakterii, część poprzez hamowanie specyficznych wyłącznie dla bakterii enzymów. Dlatego też wirusy nie mogą być celem dla antybiotyków. Tymczasem ponad połowa Polaków uważa, że antybiotyki są skuteczne w leczeniu grypy.
Kolejnym problemem związanym z nieodpowiednim stosowaniem się do zaleceń lekarskich, jest skracanie czasu leczenia. Wielu chorych kończy je, kiedy tylko pozbędzie się uciążliwych symptomów bez konsultacji z lekarzem. Sprzyja to nie tylko powstawaniu antybiotykoodporności wśród bakterii, ale grozi wystąpieniem groźnych dla zdrowia powikłań lub nawrotem choroby. Podobne konsekwencje może mieć zmniejszanie dawki antybiotyku, zwykle w dobrej wierze np. żeby zmniejszyć ryzyko wystąpienia działań niepożądanych.
Kolejnym ważnym aspektem związanym z nieuzasadnionym i nieprawidłowym stosowaniem antybiotyków jest ich negatywny wpływ na mikrobiom jelitowy. Antybiotyki niszczą naszą mikroflorę jelitową, która jest naturalnym „producentem” niektórych witamin, zwiększa wchłanianie substancji odżywczych i hamuje rozwój bakterii chorobotwórczych. Ostatnie badania wskazują też, że skład populacji bakterii bytujących w naszych jelitach ma bezpośredni wpływ na powstawanie otyłości, zapadanie na niektóre choroby autoimmunizacyjne np. cukrzycę typu I, a nawet determinuje skuteczność leczenia za pomocą leków przeciwnowotworowych.
Badania przeprowadzone na myszach o jałowym przewodzie pokarmowym pokazały, że zwierzęta te cechowała zmniejszona liczba i upośledzone funkcjonowanie makrofagów i komórek dendrytycznych – komórek niezwykle istotnych w prezentowaniu antygenów i inicjowaniu odpowiedzi immunologicznej. Dlatego też ważne jest, aby w miarę możliwości przyjmować antybiotykoterapię celowaną, czyli specyficzną wobec bakterii, która wywołała infekcję. Jest to możliwe tylko po konsultacji z lekarzem, najczęściej po pobraniu posiewu na badanie mikrobiologiczne. Przyjmowanie antybiotyków o szerokim spektrum działania w niektórych przypadkach jest więc jak strzelanie do muchy z armaty. Zwykle udaje się nam się zwalczyć objawy, ale eliminujemy przy okazji korzystną wspomnianą już mikroflorę.
Wydaje się, choć nadal nie zostało to jednoznacznie udowodnione, że w odbudowie jelitowego mikrobiomu mogą nam pomóc probiotyki – czyli preparaty zawierające pożądane szczepy bakterii (najczęściej Lactobacillus, Bifidobacterium oraz niektóre szczepy drożdży Saccharomyces) w połączeniu z prebiotykami – czyli substancjami będącymi dla nich pożywką.
Należy też nadmienić, że na niektóre choroby bakteryjne np. tężec czy krztusiec dostępna jest skuteczna profilaktyka w postaci szczepionek. Natomiast szczepienie przeciw gruźlicy znacznie zmniejsza ryzyko występowania jej groźnych powikłań. Nasilona w ostatnich latach aktywność ruchów antyszczepionkowych może spowodować częstsze występowanie tych chorób, a przecież lepiej zapobiegać niż leczyć.