Skip to main content
Home » Immunologia » Zdrowe nawyki żywieniowe to odporność
immunologia

Zdrowe nawyki żywieniowe to odporność

zdrowe nawyki
zdrowe nawyki
Fot.: Anna Powierża

Daria Ładocha

Dziennikarka, coach zdrowia oraz ekspert z zakresu świadomego żywienia zarówno dzieci jak i dorosłych, trenerka kulinarna, autorka pięciu książek, dwóch ebooków oraz kulinarnych blogów: mamalyga.org i onemorethai.pl, mama dwóch córek

Fot.: Anna Powierża, wydawnictwo HOW2 (www.how2.shop)

Jaki wpływ na naszą odporność mają zdrowe nawyki żywieniowe?

Od zdrowych nawyków żywieniowych może zależeć wiele procesów zachodzących w naszym organizmie. Ważniejszy od nich jest tylko oddech. Gdy przestajemy oddychać, umieramy. Gdy dostarczamy złego odżywiania to również przybliżamy się do tego procesu. Farmakologia ma dopiero sto lat – wcześniej ludzi leczono jedzeniem, ziołami. Znając przeznaczenie danego produktu i jego właściwości prozdrowotne, nasi dziadkowie wiedzieli, co nam służy i leczy.

Wiedza na ten temat była przekazywana z pokolenia na pokolenie. Było wiadome, że produkt, rosnący o danej porze roku miał być spożywany tylko wtedy. Od ziemi i tego, co nam wyprodukowała, było zależne to, jak kształtowała się nasza odporność. Latem jedliśmy wychładzające nowalijki, truskawki, owoce. Natomiast zimą kiszonki, buraki, ziemniaki, dynie, które mają właściwości wzmacniające. Między innymi probiotyki miały za zadanie pomóc nam przetrwać ten zimowy czas.

Jakie są Pani sposoby na budowanie odporności?

Moimi sposobami na budowanie odporności w kuchni jest jedzenie żywności bez etykiet. Są to produkty, które nie mają żadnej przylepionej kartki. Ryby, warzywa, owoce – nie mają pieczątek ze składem, przez co wiemy, że są najmniej przetworzone i zdrowe.

Druga istotna kwestia to porcja zupy dziennie. U mnie, nieważne na który posiłek, codziennie musi być zupa. Bardzo często u moich dzieci serwowana jest na kolację, ja jem ją prawie zawsze na śniadanie. Jest to niezwykle istotne, ponieważ w zupie możemy „przemycić” wszystko, co najcenniejsze dla naszego zdrowia – dużą ilość warzyw, węglowodany złożone. Umówmy się, że kapusta kiszona zjedzona osobno, nie będzie nam tak smakowała, jak ta w kapuśniaku. Ale to rzecz gustu oczywiście. Ja preferuję w zupie. Polecam także jedzenie przynajmniej jednego posiłku na ciepło dziennie. Zimą także unikam cytrusów i nabiału.

Czy można je stosować zarówno u dzieci, jak i dorosłych?

Tak jak wspomniałam – sposoby te stosuje u siebie i u moich dzieci. Szczególnie zupy są kluczowe, ponieważ możemy je podać w atrakcyjniejszej dla dziecka postaci i zawrzeć w niej moc substancji odżywczych. Dodatkowo uczę swoje dzieci, dlaczego i w jakim celu je się np. buraka, by nie patrzyły wyłącznie na walory smakowe, ale również prozdrowotne.

Jak ważne jest opieranie odporności o naturalne metody, a nie sztuczne suplementy?

Cały przemysł suplementów oparty jest na składnikach, które tak naprawdę mamy w jedzeniu. Wiedzieli to nasi przodkowie, u nas niestety ta wiedza stopniowo zanika. Przykładowo wiele osób na śniadanie je owsiankę. Jest zdrowa, pożywna, posiada wiele witamin, węglowodanów złożonych itp. Ale jest to również wspaniały środek, który pomaga zwalczać tzw. zły cholesterol. Oczywiście nie jest to lekarstwo, ale jeśli wraz z jedzeniem owsianki, ograniczymy tłuszcze trans, dostarczymy warzyw zielonych itp., to możemy sobie w tej kwestii dopomóc.

Czy istnieje dieta lub produkty w kuchni na odporność?

W Polsce jesteśmy wyspecjalizowani w kiszonkach jako naturalnych probiotykach wspierających odporność. Jednak co kraj to obyczaj i każdy punkt geograficzny na mapie ma swoje sposoby.


Najnowsze e-booki: „Kuchnia Tajska bez THAIemnic” i „Śniadania dla dzieci”

Next article
Home » Immunologia » Zdrowe nawyki żywieniowe to odporność
immunologia

Wirus HIV to nie wyrok – nie wstydź się badać!

Katarzyna Klimkiewicz

Reżyserka i scenarzystka. Ukończyła Łódzką Filmówkę, stypendystka Binger Film Institute w Amsterdamie. Członkini Europejskiej Akademii Filmowej, przez wiele lat była członkinią zarządu i prezesem Stowarzyszenia Film 1,2; od 19.11 w kinach można oglądać jej najnowszy film – „Bo we mnie jest seks”.

Wiele osób do tej pory myśli, że zakażenie się wirusem HIV oznacza szybką śmierć i znacznie obniżoną jakość życia. Do tego dochodzi niska świadomość społeczna, że wirus ten może dotyczyć wyłącznie określonych grup społecznych. Może jednak dotknąć każdego, a wstyd, strach, stygmatyzacja, potępienie – to wszystko sprawia, że boimy się i nie chcemy się badać. A powinniśmy, o czym porozmawialiśmy z reżyserką m.in. filmu „Bo we mnie jest seks” Katarzyną Klimkiewicz.

Jaką rolę według pani odgrywa edukacja seksualna w kontekście profilaktyki zakażeń wirusem HIV?

Mogę powiedzieć jedynie ze swojego doświadczenia (a nie jestem specjalistą w tej kwestii), że HIV nadal kojarzy się z czymś, co można ogólnie nazwać skutkiem grzechu, szczególnie w kulturze chrześcijańskiej. Według niektórych wirus HIV jest jakimś rodzajem kary za grzechy, za seks pozamałżeński. Zdarzyło mi się, że nie zabezpieczyłam się podczas seksu, musiałam czekać prawie 3 miesiące, żeby zgłosić się na badanie w kierunku HIV i kiedy to robiłam, czułam się winna, ale nie dlatego, że uprawiałam seks, tylko dlatego, że się nie zabezpieczyłam. Seks nie jest grzechem.

Jak według pani przedstawia się świadomość społeczna w kontekście możliwości wykonywania badań pod kątem wirusa HIV?

Myślę, że nadal świadomość jest mała i należy o tym mówić, ponieważ nie wszyscy wiedzą, że tak naprawdę zarazić się może każdy. Nie tylko podczas seksu bez zabezpieczenia, ale także w salonie urody, czy też tatuażu, na co trzeba uważać. 

Z czego pani zdaniem wynika obawa przed wykonywaniem badań pod kątem wirusa HIV i innych chorób przenoszonych drogą płciową?

Faktycznie, osobom chcącym wykonać badanie w kierunku wykrycia wirusa HIV może towarzyszyć uczucie wstydu. Wydaje mi się, że jest to wynikiem myślenia, że jeżeli ktoś robi test, to przekroczył pewne społecznie określone granice przyzwoitości. Mogę jednak podpowiedzieć takim osobom, że istnieje wiele sposobów na przebadanie się, bez konieczności udawania się do poradni HIV. Przykładowo, gdy chcemy oddać krew do centrum krwiodawstwa, tam wykonywane są nam wszystkie badania, łącznie z testami na obecność wirusa HIV. Czyli oprócz tego, że upewniamy się, że jesteśmy zdrowi, możemy komuś pomóc.

Jak według pani wygląda życie osób zakażonych wirusem HIV? Na czym polega stygmatyzacja tych osób?

Choroba nie jest już wyrokiem śmierci, ale też nie należy jej kojarzyć wyłącznie z określonymi grupami społecznymi. Jest to oczywiście choroba niezwykle niebezpieczna. Spotykałam się kiedyś z chłopakiem, który był zarażony wirusem HIV. Nie wiedziałam o tym. Unikał kontaktu fizycznego, co mnie frustrowało. Nie miał odwagi powiedzieć, że jest zarażony wirusem HIV, rozstaliśmy się i dopiero wtedy wyznał mi to w liście. Nie chciał stawiać mnie w sytuacji, w której musiałabym decydować o naszej przyszłości. Dzięki temu zrozumiałam, co musiał na co dzień przeżywać i jak wielka odpowiedzialność na nim ciążyła. Ale nie opuszcza mnie poczucie, że może za łatwo się poddaliśmy. Jest wiele takich par i za mało mówi się o tym, jak wygląda wspólne życie z osobą chorą na HIV.

Katarzyna Klimkiewicz: Za mało mówi się o tym, jak wygląda wspólne życie z osobą chorą na HIV.
Fot.: Magdalena Kaczmarek

Next article