Skip to main content
Home » Immunologia » Mężczyzna – słaba płeć?
Immunologia

Mężczyzna – słaba płeć?

płci
płci
Prof. Jadwiga Jaruzelska

Prof. Jadwiga Jaruzelska

Zakład Funkcji Kwasów Nukleinowych Instytutu Genetyki Człowieka Polskiej Akademii Nauk w Poznaniu

Rozwój nauki przełamuje nie tylko schematy medyczno-technologiczne, ale również… społeczne i psychologiczne, a nawet… językowe. Okazuje się, że określenie słaba płeć, które wszyscy znamy jako to dotyczące kobiet mija się z prawdą – przynajmniej genetycznie. A wręcz jest dokładnie odwrotnie.

Genetyczna równość płci?

W ludzkim DNA zapisanych jest około trzech miliardów informacyjnych znaków, które określają sposób, w jaki ma rozwijać się organizm. DNA nie tworzy jednej całości – jest podzielony na porcje znajdujące się w 23 parach chromosomów, z których jedna para to chromosomy płci odpowiadające za determinację płci. U kobiet są to chromosomy XX, u mężczyzn XY. I robi to ogromną różnicę.

– W genetyce równość płci nie istnieje – kobieta i mężczyzna różnią się pod tym względem diametralnie, co ma również odzwierciedlenie w odporności i ryzyku zachorowań na choroby przewlekłe. W genetyce to mężczyzna jest tą „słabszą płcią”. – wyjaśnia prof. Jadwiga Jaruzelska z Zakładu Funkcji Kwasów Nukleinowych Instytutu Genetyki Człowieka Polskiej Akademii Nauk w Poznaniu. – Ponieważ kobieta ma dwa chromosomy X, jest podwójnie chroniona od wielu ciężkich chorób. Jeśli w jednym z chromosomów X zachodzi mutacja chorobotwórcza, nadal zdrowy pozostaje drugi z chromosom, co zapobiega rozwojowi choroby w całym organizmie kobiety. Mężczyźni, ponieważ mają tylko jedną kopię chromosomu X, nie są od tego procesu chorobotwórczego chronieni, nie mają alternatywnego genu, który przejmie rolę tego z mutacją. – kontynuuje profesor.

– A ma to ogromne znaczenie. Chromosom X zawiera ok. 900 genów i na każdym z nich może zajść mutacja chorobotwórcza. Ponieważ występuje tylko w jednej kopii u mężczyzny, nie ma alternatywnej ochrony w drugiej identycznej kopii – to kobieta ma ochronną kopię zapasową. Takich chorób spowodowanych mutacjami na chromosomie X jest ponad 200. I to bardzo ciężkich, znacznie ograniczających samodzielność lub nawet śmiertelnych, takich jak różne typy dystrofii (zaniku) mięśniowych. Także niektóre choroby niezwiązane bezpośrednio z chromosomem X mają u mężczyzn cięższy przebieg – np. badania nad SARS-CoV-2 pokazują, że to mężczyźni są grupą bardziej podatną na zakażenie wirusem i ryzyko ciężkich powikłań, a nawet zgonu z powodu COVID-19.

Pół na pół z płodnością

Męski chromosom Y jest niezbędny do wytwarzania plemników i jeśli w zawartych w nim genach występują mutacje, mężczyzna jest niepłodny.

– Ubytki w chromosomie Y to najczęstsza przyczyna genetycznie uwarunkowanej niepłodności u mężczyzn. Chromosom Y jest bardzo mały, ale zawiera kluczowe dla zdrowia reprodukcyjnego mężczyzny informacje. Mimo, że przez wieki to kobiety obarczane były winą za brak potomka w rodzinie, badania dowodzą, że przyczyna niepłodności może w równym stopniu dotyczyć i kobiet, i mężczyzn. – przyznaje prof. Jaruzelska.

Mężczyzna w kobiecie

Chromosom Y determinuje płeć męską i sprawia, że zarodek rozwija się jako mężczyzna, ale zdarzają się przypadki, że pomimo obecności chromosomu Y, zarodek rozwinie się jednak w kobietę. Ma to daleko idące konsekwencje zdrowotne.

– Zewnętrznie kobieta, która posiada chromosom Y nie wykazuje żadnych symptomów, dlatego nie wie nawet, że ma niestandardowy obraz genetyczny. Ten problem ujawnia się w wieku pokwitania, kiedy to młoda kobieta nie zaczyna miesiączkować. Ten defekt powoduje, że układ rozrodczy nie rozwija się, jajniki nie mają odpowiedniej struktury i nie wytwarzają komórek jajowych. Niestety świadomość tego problemu genetycznego jest w społeczeństwie niska i dopiero badania genetyczne go ujawniają. Przeprowadza się analizę chromosomów, która pokazuje, że ta kobieta ma tak naprawdę męskie chromosomy. – wyjaśnia profesor.


Artykuł powstał w ramach cyklu Naukowiec ze Świadomością Instytutu Genetyki Człowieka PAN w Poznaniu we współpracy z fundacją Instytut Świadomości
Next article
Home » Immunologia » Mężczyzna – słaba płeć?
immunologia

Wirus HIV to nie wyrok – nie wstydź się badać!

Katarzyna Klimkiewicz

Reżyserka i scenarzystka. Ukończyła Łódzką Filmówkę, stypendystka Binger Film Institute w Amsterdamie. Członkini Europejskiej Akademii Filmowej, przez wiele lat była członkinią zarządu i prezesem Stowarzyszenia Film 1,2; od 19.11 w kinach można oglądać jej najnowszy film – „Bo we mnie jest seks”.

Wiele osób do tej pory myśli, że zakażenie się wirusem HIV oznacza szybką śmierć i znacznie obniżoną jakość życia. Do tego dochodzi niska świadomość społeczna, że wirus ten może dotyczyć wyłącznie określonych grup społecznych. Może jednak dotknąć każdego, a wstyd, strach, stygmatyzacja, potępienie – to wszystko sprawia, że boimy się i nie chcemy się badać. A powinniśmy, o czym porozmawialiśmy z reżyserką m.in. filmu „Bo we mnie jest seks” Katarzyną Klimkiewicz.

Jaką rolę według pani odgrywa edukacja seksualna w kontekście profilaktyki zakażeń wirusem HIV?

Mogę powiedzieć jedynie ze swojego doświadczenia (a nie jestem specjalistą w tej kwestii), że HIV nadal kojarzy się z czymś, co można ogólnie nazwać skutkiem grzechu, szczególnie w kulturze chrześcijańskiej. Według niektórych wirus HIV jest jakimś rodzajem kary za grzechy, za seks pozamałżeński. Zdarzyło mi się, że nie zabezpieczyłam się podczas seksu, musiałam czekać prawie 3 miesiące, żeby zgłosić się na badanie w kierunku HIV i kiedy to robiłam, czułam się winna, ale nie dlatego, że uprawiałam seks, tylko dlatego, że się nie zabezpieczyłam. Seks nie jest grzechem.

Jak według pani przedstawia się świadomość społeczna w kontekście możliwości wykonywania badań pod kątem wirusa HIV?

Myślę, że nadal świadomość jest mała i należy o tym mówić, ponieważ nie wszyscy wiedzą, że tak naprawdę zarazić się może każdy. Nie tylko podczas seksu bez zabezpieczenia, ale także w salonie urody, czy też tatuażu, na co trzeba uważać. 

Z czego pani zdaniem wynika obawa przed wykonywaniem badań pod kątem wirusa HIV i innych chorób przenoszonych drogą płciową?

Faktycznie, osobom chcącym wykonać badanie w kierunku wykrycia wirusa HIV może towarzyszyć uczucie wstydu. Wydaje mi się, że jest to wynikiem myślenia, że jeżeli ktoś robi test, to przekroczył pewne społecznie określone granice przyzwoitości. Mogę jednak podpowiedzieć takim osobom, że istnieje wiele sposobów na przebadanie się, bez konieczności udawania się do poradni HIV. Przykładowo, gdy chcemy oddać krew do centrum krwiodawstwa, tam wykonywane są nam wszystkie badania, łącznie z testami na obecność wirusa HIV. Czyli oprócz tego, że upewniamy się, że jesteśmy zdrowi, możemy komuś pomóc.

Jak według pani wygląda życie osób zakażonych wirusem HIV? Na czym polega stygmatyzacja tych osób?

Choroba nie jest już wyrokiem śmierci, ale też nie należy jej kojarzyć wyłącznie z określonymi grupami społecznymi. Jest to oczywiście choroba niezwykle niebezpieczna. Spotykałam się kiedyś z chłopakiem, który był zarażony wirusem HIV. Nie wiedziałam o tym. Unikał kontaktu fizycznego, co mnie frustrowało. Nie miał odwagi powiedzieć, że jest zarażony wirusem HIV, rozstaliśmy się i dopiero wtedy wyznał mi to w liście. Nie chciał stawiać mnie w sytuacji, w której musiałabym decydować o naszej przyszłości. Dzięki temu zrozumiałam, co musiał na co dzień przeżywać i jak wielka odpowiedzialność na nim ciążyła. Ale nie opuszcza mnie poczucie, że może za łatwo się poddaliśmy. Jest wiele takich par i za mało mówi się o tym, jak wygląda wspólne życie z osobą chorą na HIV.

Katarzyna Klimkiewicz: Za mało mówi się o tym, jak wygląda wspólne życie z osobą chorą na HIV.
Fot.: Magdalena Kaczmarek

Next article