Home » Serce i krew » Zawirusowana medycyna sercowo-naczyniowa
Serce i krew

Zawirusowana medycyna sercowo-naczyniowa

pacjenci
pacjenci

Lekarze nazywają pandemię SARS-CoV-2 bezprecedensowym doświadczeniem nie tylko w ich praktyce lekarskiej, ale i całym życiu. Bezprecedensowe są też negatywne konsekwencje dla całej medycyny sercowo-naczyniowej, w tym kardiochirurgii, kardiologii czy transplantologii. Najbardziej cierpią pacjenci z niewydolnością serca, dla których dostęp do POZ, konsultacji i specjalistycznych świadczeń został mocno ograniczony lub całkowicie zatrzymany. Konsekwencje są tragiczne.

Piotr-Suwalski

Prof. Piotr Suwalski

Kierownik Kliniki Kardiochirurgii, CKS MSWiA w Warszawie

Ewelina-Zych-Myłek

Ewelina Zych-Myłek

Prezes fundacji Instytut Świadomości

Optymalizacja systemu na wczoraj

Prof. Piotr Suwalski, Kierownik Kliniki Kardiochirurgii, CKS MSWiA w Warszawie przyznaje, że cała medycyna na początku pandemii spodziewała się najgorszego i stąd tak restrykcyjne podejście, obostrzenia i natychmiastowe wręcz zmiany systemu ochrony zdrowia – od przekształceń dużych jednostek medycznych w szpitale jednoimienne, zatrzymanie zabiegów planowych czy nawet ograniczenia procedur ratujących życie.

– Baliśmy się podobnej do Lombardii sytuacji w Polsce – fali ciężkich hospitalizacji i zgonów chorych. Okazało się, że restrykcje to miecz obosieczny, bo jednocześnie konsekwencją tak daleko idących zabezpieczeń przed wirusem, jest ograniczenie lub uniemożliwienie dostępu do procedur planowych oraz pilnych interwencji nie tylko w medycynie sercowo-naczyniowej, ale we wszystkich ostrych stanach poważnie zagrażających życiu – mówi prof. Suwalski.

Proste trudne rozwiązania

Największym technologicznym problemem, nierozwiązanym do dziś, jest pilne rozpoznanie pacjenta COVID-dodatniego, ponieważ wciąż nie ma powszechnie dostępnych szybkich, 15-minutowych testów PCR na obecność koronawirusa u pacjenta.

– To ogromny problem, z którym będziemy musieli uporać się w leczeniu ostrych stanów, ponieważ te często charakteryzują się wystąpieniem gorączki – od prostych infekcji po poważne zapalenia, a jak wiemy gorączka jest jednym z głównych symptomów infekcji wirusem, co uniemożliwia kwalifikacje i szybkie przeprowadzenie zabiegu. Obecnie czekamy na wynik testu pacjenta nawet dobę, a przy operacjach kardiochirurgicznych wymagających pilnej interwencji czy zabiegach w ostrych zespołach wieńcowych to minuty, nie godziny, mają znaczenie dla uratowania życia pacjenta – tłumaczy profesor. – To, co dramatycznie wręcz zmieni tę ciężką sytuację chorych i funkcjonowanie całego systemu ochrony zdrowia, to pojawienie się szybkich testów PCR na obecność wirusa – dodaje.

Pandemia niewydolności serca

Poważnym następstwem pandemii jest powrót chorób sercowo-naczyniowych, jak na przykład tętniak lewej komory serca, które już dawno zostały wyeliminowane dzięki skutecznej działalności kardiochirurgii i kardiologii interwencyjnej. Drastycznie zwiększyła się też liczba mechanicznych powikłań nieleczonego zawału serca, takich jak ubytek w przegrodzie międzykomorowej czy pęknięcia wolnej ściany serca. Lekarze stwierdzają też ogromny spadek zabiegów o najwyższej specjalizacji, jak TAVI (przezcewnikowe wszczepienie zastawki aortalnej) czy innych procedur typowo chirurgicznych.

– Jest to dowodem na to, że niestety ludzie cierpieli i przechodzili zawały w warunkach domowych bez medycznej pomocy z udrażnianiem naczyń. Z bólem otwarcie muszę powiedzieć, obserwujemy podwyższoną śmiertelność ludzi w kolejkach oczekujących do szpitala, a wśród pacjentów, którzy przeżyli, znaczne pogorszenie stanu zdrowia i zaostrzenie niewydolności serca. Coraz częściej się zdarza, że dzwoniąc do pacjentów by potwierdzić zabieg, który teraz już może się odbyć, dowiadujemy się, że już niestety, nie żyją – przyznaje prof. Suwalski.

Więcej na temat polskiej kardiologii w dobie pandemii.


Tekst powstał z okazji organizacji XXVI warsztatów WCCI w Warszawie.
Next article