Home » Zęby » Dług zdrowotny w kontekście stomatologii – czym jest to zjawisko?
zęby

Dług zdrowotny w kontekście stomatologii – czym jest to zjawisko?

dług
dług

Andrzej Cisło

Lekarz dentysta, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej

Próchnica według specjalistów jest pandemią, nad którą trudniej zapanować, ponieważ przechodzi skrycie, bezobjawowo. Co można zatem zrobić, by jej przeciwdziałać i skutecznie ją leczyć?

Czym jest dług zdrowotny w stomatologii?

Długiem zdrowotnym nazywamy cały zakres niezrealizowanych i przesuniętych na później wizyt z konieczności wynikających z okresu pandemii oraz wszystkie wynikłe z tych opóźnień konsekwencje dla zdrowia. Współczesna stomatologia oferuje niewiarygodne wręcz techniki przywracania funkcji układu stomatognatycznego. Każdy stomatolog powie jednak bez cienia wahania, że nic nie zastąpi własnego, żywego zęba. Warto wiedzieć, że próchnica również jest pandemią i jest to przeciwnik bardzo groźny, gdyż potrafi rozwijać się skrycie. Niezwykle łatwo, szczególnie w dzieciństwie czy w okresie młodzieńczym, doprowadzić nie tyle do rozległych braków (to zdarza się rzadko), ale do naruszenia pewności naszego uzębienia, które ma nam służyć w komplecie do późnych lat. Ta kompletność, czyli liczba posiadanych zębów, ma ogromne znaczenie, gdyż strata każdego kolejnego wywołuje kaskadową reakcję w postaci zaburzeń zgryzowych oraz utraty kości po usuniętym zębie, co wpływa w niedługim czasie na kondycję zębów sąsiednich.

Nie można liczyć na to, że nagle wymyśli się nowy sposób zaspokajania potrzeb zdrowotnych w stomatologii, że nagle rzuci się środki finansowe np. na szkoły albo stworzy się jakiś inny alternatywny system opieki. Nikt nie będzie chciał pracować, wiązać się na długie lata z systemem, który ciągle się zmienia, a wszelkie zmiany są po to, aby ukryć niedofinansowanie poprzedniej wersji systemu.

Czy za dług zdrowotny w stomatologii możemy winić pandemię?

Myślę, że sama pandemia nie odcisnęła takiego piętna na stomatologii jak inne czynniki. Liczba wykonywanych świadczeń nie zmieniła się gwałtownie. Oczywiście, było ich mniej, ale nie doszło do zapaści w tym sektorze. Bardziej winiłbym niepewność jutra, z jaką mamy do czynienia w lecznictwie publicznym – coraz więcej lekarzy stomatologów rezygnuje z umów z Narodowym Funduszem Zdrowia.

Jeśli na ten obraz biologii i mechaniki jamy ustnej, o których wspomniałem na wstępie, nałoży się perspektywę utraty dostępności do podstawowej, profesjonalnej opieki stomatologicznej, to skutki takiego długu mogą być opłakane. Tyle że nie ujawnią się zaraz, a będą rozciągnięte w czasie.

Co musi się zmienić w tej kwestii?

Sposób jest prosty – trzeba porzucić myślenie o tym, że na stomatologii można zaoszczędzić. Dlatego z takim niepokojem patrzymy na brak chęci do postawienia publicznej stomatologii na nogi. Gabinety będą rezygnowały z umów. To sukcesywnie, nie w postaci masowych wypowiedzeń, ale następuje. Potem będzie bardzo trudno odtworzyć ten potencjał. To nie jest sfera produkcyjna, gdzie brakujące komponenty z Europy można zastąpić azjatyckimi (i na odwrót). Kontakt pacjenta z lekarzem to rzecz unikalna.

Next article